UMK w ruchu - wioślarz na medal
2017-06-02
"UMK w ruchu" to nazwa cyklu, w którym zostaną zaprezentowane sylwetki i sukcesy sportowców z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika. Bohaterem pierwszej odsłony jest Mirosław Ziętarski, zawodnik AZS UMK i świeżo upieczony wicemistrz Europy w wioślarstwie. A w pozasportowym życiu – student I roku bezpieczeństwa narodowego na UMK.
Srebro zdobyte w dwójce podwójnej wspólnie z Mateuszem Biskupem podczas tegorocznych Wioślarskich Mistrzostw Europy w czeskich Racicach to dotychczas największe osiągnięcie Mirosława Ziętarskiego, choć już wcześniej sportowiec z UMK miał się czym pochwalić. Na koncie ma m.in. niezliczone medale wioślarskich Mistrzostw Polski, sukcesy w Pucharze Świata oraz udany start podczas ubiegłorocznych Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro, gdzie płynąc w czwórce podwójnej zajął czwarte miejsce. – Jadąc na mistrzostwa Europy wiedzieliśmy, że jesteśmy mocni, liczyliśmy na finał A, a może nawet na medal – przyznaje Mirosław Ziętarski. – W finale zabrakło nam trochę szczęścia, ale srebro i tak ogromnie nas cieszy.
Zapytany, w której z osad: dwójce czy czwórce czuje się lepiej, wioślarz z UMK żartuje: - W szybszej i takiej, która płynie po zwycięstwo.
Świetne wyniki to ukoronowanie długotrwałych przygotowań i treningów, które wymagają żelaznej dyscypliny oraz wielu wyrzeczeń. – Nie ukrywam, że na zaangażowaniu w sport cierpi życie prywatne, trudniej jest realizować własne potrzeby, ale medal wynagradza wszystko – mówi Mirosław Ziętarski. - W naszej dyscyplinie budowanie formy trwa cały rok. Zimą też trenujemy, tyle że nie na wodzie, a np. na nartach czy na ergometrze. W tym czasie wykonujemy ogromną pracę, która procentuje w sezonie, gdy wracamy na wodę.
Tym bardziej istotna jest baza treningowa, którą dysponują wioślarze AZS UMK. – Po rozbudowie przystani mamy doskonałe warunki do ćwiczeń – przyznaje wicemistrz Europy. – Nowoczesny obiekt wyposażony jest w ergometry, siłownię, korzystamy z łódek najwyższej klasy.
Dla sportowca, który większą część roku spędza na zgrupowaniach kadry narodowej, pogodzenie treningów i startów ze studiami nie jest proste. – Na razie jednak się udaje, na szczęście wykładowcy są wyrozumiali – uśmiecha się Ziętarski. – Gdy tylko wracam do Torunia, staram się nadrabiać zaległości. Łatwiej jest w semestrze zimowym – jest już po sezonie, mniej wyjeżdżam, w klubie mogę układać sobie treningi indywidualnie i dostosowywać je do planu zajęć.
Patrząc na osiągnięcia toruńskiego sportowca, aż trudno uwierzyć, że wioślarstwo w jego życiu pojawiło się przypadkiem i stosunkowo późno. – Pierwszy kontakt z tym sportem miałem w II klasie gimnazjum, gdy pani od wychowania fizycznego przywiozła na jedną z lekcji ergometr – wspomina. – Spróbowałem i okazało się, że zdrowia i kondycji mi nie brakuje. Wraz z trzema kolegami mieliśmy tak dobre wyniki, że zostaliśmy wysłani na zawody, bodajże powiatowe, i wygraliśmy je z dużą przewagą. Potem rozpoczęliśmy regularne treningi, ale - ponieważ mieszkamy poza Toruniem – szybko zniechęciliśmy się z powodu uciążliwych dojazdów. Do wioślarstwa wróciłem w I klasie liceum. To był ostatni dzwonek, jeśli zamierzałem poważnie myśleć o sporcie.
Dziś Mirosław Ziętarski przyznaje, że jest sportowcem spełnionym, ale nadal ma wioślarskie marzenia. Zwłaszcza jedno. – Jak chyba każdy sportowiec marzę o medalu olimpijskim – mówi. – Żadne inne trofeum nie ma takiej rangi. Bez wahania zamieniłbym wszystkie swoje krążki na jeden olimpijski.
W planach na najbliższą przyszłość zawodnik z UMK ma starty w zawodach Pucharu Świata w Poznaniu i w Lucernie, a potem intensywne przygotowania do Mistrzostw Świata, które na początku października odbędą się w Stanach Zjednoczonych.